s_karolina
Będę się za Siostrę modlił
28 sierpnia 2013
s_marionilla
Prosty w swej wielkości
28 sierpnia 2013

On był z Kielichem

s_bronislawa1

Kiedy spotkała siostra Karola Wojtyłę?

s. Bronisława Mastalerz: Karola Wojtyłę spotkałam jako Biskupa, kiedy przyszedł przed moimi ślubowi wieczystymi na wizytację kanoniczną na Szpitalną (Kraków, Dom Generalny Zgromadzenia). To był grudzień 1958 r. Wtedy Biskup Karol Wojtyła zapytał mnie, czym zajmuję się w Busku Zdroju – czy katechizuję, czy wykładam…

Odpowiedziałam, że jestem siostrą drugochórową i posługuję jako kucharka. Wtedy podniósł się z krzesła. Myślałam, że coś źle powiedziałam, a On wyciągnął do mnie rękę i powiedział: „Takich mi sióstr potrzeba”. Zapytał mnie jeszcze, czy wiem dlaczego odkładano mi śluby. „Nie wiem.” – odpowiedziałam. Nie zastanawiałam się nad tym, chciałam być w klasztorze, tylko tego pragnęłam. A On przypomniał mi, co było moim pragnieniem, gdy wstąpiłam do Zgromadzenia. Mówiłam bowiem Jezusowi: „Nikt więcej, tylko Ty Panie Jezu i ja”. „To dlatego siostra jest sama, Pan Jezus chciał, by siostra w czasie składania profesji przyjęła, że po prawej stronie stoi tylko On, Jezus i nikt więcej”. W czasie rekolekcji myślałam często o tym, wracałam do tego, rzeczywiście tego pragnęłam.

Jeszcze gdy żył wyczuwało się, że jest to człowiek święty, co takiego na to wskazywało?

Jego uśmiech, Jego słowa były pełne szacunku do drugiego. Przy Nim człowiek odkrywał na nowo swoją godność, niezależnie kim był. Wyczuwał, co przeżywa drugi człowiek, rozumiał go i potrafił pomóc, dotrzeć do każdego. Na przykład w Międzybrodziu w naszym domu zgromadziła się młodzież na spotkanie z Nim. Młodzi ludzie lgnęli do niego, jak do księdza, który jest ich rówieśnikiem. Śpiewali, cieszyli się. Wśród nich była dziewczyna, w której rodzinie było 5 księży – wujków. Biskup zaprosił ją do pierwszego rzędu. Zobaczył wtedy, że bardzo ją to kosztuje. Przyniósł bukiet kwiatów, który otrzymał od młodzieży i położył jej na kolanach mówiąc, żeby trzymała ten bukiet, żeby nie zwiędnął. Wszyscy zaczęli się śmiać i klaskać, ona też.

Rzeczywiście Jan Paweł II z każdym człowiekiem potrafił nawiązać relacje. Każdy był dla Niego darem.

Tak, Karol Wojtyła jako Biskup, Kardynał czy Ojciec Święty był człowiekiem, który zapamiętał osobę, gdy już raz ją spotkał. Pamiętał nie tylko twarz, ale wydarzenia z życia, interesował się nim i angażował się w nie.

Na 25-lecie ślubów, a byłam wtedy w Sułoszowej, Kardynał Karol Wojtyła podarował mi obrazek Matki Bożej Częstochowskiej z życzeniami: Drogiej Siostrze Jubilatce Bronisławie Mastalerz ze Zgromadzenia SS. Kanoniczek Ducha Św. na 25-lecie ślubów zakonnych przesyłam serdeczne arcypasterskie błogosławieństwo. Kraków, dnia 28 sierpnia 1977r., Karol Kard. Wojtyła. Natomiast w 2002 roku miałam 50-lecie ślubów zakonnych. Odbywała się wtedy podróż apostolska Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski. Miałam łaskę uczestniczyć we Mszy św. na Błoniach. Cieszyłam się, że gdy ja nie mogę pojechać do Rzymu, to Ojciec Święty przyjechał do mnie.

Był osobą, która była blisko Boga. W jaki sposób pociągał do Boga?

Gdy odprawiał Mszę św., człowiek wyczuwał, że Jego myśl, serce nie odchodziły od Ołtarza, że On jest z Kielichem, z Korporałem, złączony z Ciałem Pana Jezusa, tak jakby Go słyszał, widział, jakby z Nim rozmawiał.

Gdy przebywał z młodzieżą był radosny, wesoły, ale gdy przychodził moment jego godziny modlitwy, to podawał rękę, przepraszał i wychodził. Szedł na osobno, siadał i zamyślał się.

Czy teraz po śmierci ma siostra nabożeństwo do Jana Pawła II?

Tak. Szczególnie, gdy jest mi ciężko, wtedy wyczuwam Jego opiekę, przychodzi mi z pomocą, otrzymuję potrzebną łaskę. Raz zdenerwowałam się, przeżywałam to bardzo i prosiłam „Panie Jezu przebacz mi. Muszę się wyspowiadać”. Otworzyłam drzwi, żeby wyjść z domu i spotkałam Księdza Wikarego, który przyszedł do nas. Poprosiłam go o spowiedź. Tak właśnie pomaga mi Ojciec Święty w moim życiu.

Karol Wojtyła był człowiekiem zatroskanym o życie drugiego. Kiedyś śniło mi się, że spowiadałam się u Biskupa Wojtyły i jako pokutę zadał mi, bym do śmierci podejmowała duchową adopcję – modlitwę za dzieci nienarodzone. Ten sen to oczywiście nie objawienie, ale przyjęłam to jako postanowienie. Więc 25 marca, w Uroczystość Zwiastowania, przyjmuję adopcję, choć już wcześniej modliłam się w tej intencji wybranymi przez siebie modlitwami.

Rozmawiała: s. Teresa Zygmunt