Odeszła do Pana – s. Justyna Kobylak CSS
30 marca 2021
Wielkanoc 2021
3 kwietnia 2021

CHMIELNICKA DROGA KRZYŻOWA 2021

Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie, pełnym chwały.  I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów.  Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!
 Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
 byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.
 Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię?  Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?”  A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.

Pójdźmy więc w Drodze Krzyżowej śladami uczynków miłosierdzia względem ciała i duszy.

Stacja I

Jezus na śmierć skazany – WIĘŹNIÓW POCIESZAĆ.

„Odpowiedzieli mu krzykiem: „Ukrzyżuj go!” Piłat odparł: „A cóż złego uczynił?” Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: „Ukrzyżuj go!” Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.”

O Jezu milczący i cichy pośród agresywnego krzyku. Milczę teraz razem z Tobą, by krzyk tłumu pobudził moje serce. Słyszę te agresywne wrzaski przy Pretorium i te obecne w mojej Ojczyźnie : „Precz z Nim!… Precz z księżmi!…Precz z Kościołem!”.
O Jezu, dziś poczęte dzieci są więźniami łon swoich matek i oczekują na egzekucję. Mały, bezbronny człowiek, maluszek… A tłum wrzeszczy: „Precz z nim!” – a cóż złego uczynił? Lecz oni jeszcze głośniej krzyczą: „ Na śmierć z nim!”
O Jezu, dziś uczysz mnie, by WIĘŹNIÓW POCIESZAĆ. Nie muszę jechać do budynku więziennego, by czynić miłosierdzie. Mamy tu, w Chmielniku  „dom więzienny” – kościół i kaplicę adoracji, gdzie Ty przebywasz tak często samotny, opuszczony, jak więzień. Choć tyle tysięcy liczy nasza parafia, tak mało przychodzą, by Cię pocieszać. O Jezu przebacz mi, że mało korzystam z łaski kaplicy Najświętszego Sakramentu. Chcę, byś czuł się w Niej nie jak więzień, w zimnej celi, ale jak  Król w komnacie, do którego będę przychodzić, by ogrzać sercem i pocieszyć. Im więcej przebywania z Tobą, tym mniej krzyku w naszej Ojczyźnie.

Stacja II

Jezus bierze krzyż na swoje ramiona – KRZYWDY CIERPLIWIE ZNOSIĆ.

„Uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: „Witaj, Królu żydowski!” Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.”

O Jezu cichy i pokorny, znosisz cierpliwie krzywdy. A przecież mogłeś protestować, że te okrucieństwa nie były wyrokiem Piłata. Gdy skazał Cię na ubiczowanie, nie zlecił tych dodatkowych krzywd i katuszy. A jednak pośród rzymskiej kohorty liczącej od 500 do 1000 żołnierzy znosisz upodlenie, drwiny i okrutną ich zabawę. Odmówili Ci nawet ludzkiej godności i praw. A gdy przyjąłeś na ramiona krzyż, on dociskał koronę do Twojej głowy, tak że ciernie jeszcze bardziej zwiększały ból i krwawienie.

O Jezu, dziś tyle koron cierniowych nadal zakładamy na tych, co i tak mają ciężki krzyż. Czy nie ma między nami krzywdzących tytułów: A to ten, co tak pił!… A to ta, co się z mężem rozeszła!A to ten, co w piątej klasie nie przeszedł!… ”
O Panie, nie daj mi krzywdzić innych społecznymi etykietami, co zadają ból i wyszydzenie. Przepraszam, że wkładam ciernie i krzyż na tych, co już w życiu  odpokutowali swoje winy lub samotnie muszą nieść ich ciężar.
O Jezu, dziś uczysz mnie KRZYWDY CIERPLIWIE ZNOSIĆ. Daj mi łagodność i opanowanie, gdy spotyka mnie drwina i upokorzenie.

Stacja III

Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem – GRZESZĄCYCH UPOMINAĆ.

„ Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje… Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? Kto się bowiem Mnie i moich słów zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi”.

O Jezu, upadłeś pod ciężkim krzyżem na ziemię. Choć może widziałeś wystający kamień na drodze, Twoje stopy nie ominęły go, lecz się potknęły z wyczerpania i bólu. A teraz przyciśnięty do ulicznego pyłu, leżysz przy stopach swych oprawców. A oni nie pomagają, ani nie współczują.
O Jezu, tyle razy można zapobiec ludzkim upadkom. Dziś uczysz mnie, by GRZESZĄCYCH UPOMINAĆ. A jednak marnowałem okazje, by pomóc bliźniemu, powstrzymać go przed przepaścią i złem. Choć wiedziałem, nie upomniałem, że robi nie po Bożemu. Tak trudno powiedzieć rówieśnikom, że „ten film jest dla dorosłych, wybierzmy inny!” Tak trudno powiedzieć córce, że nie powinna zamykać się z chłopakiem w pokoju do rana… Jakoś brakuje odwagi powiedzieć koledze, by nie kierował po alkoholu… Napomnieć dzieci, że żyją bez Mszy Świętej. Ile razy były takie okazje… a jednak milczałem, widząc na własne oczy upadek i grzech. Daj mi Panie odwagę, by grzeszących upominać. Choćbym miał stracić sympatię, opinię, nie daj , bym pochwalał i utwierdzał kogoś w złych uczynkach. Nie daj, bym milczał, gdy ktoś duszę swą zatraca. A kiedy ja upadam w grzechu i dajesz mi upomnienie przez dobre usta, chcę przyjąć je jako ratunek w pokorze, bez oburzenia, opryskliwości i ignorancji.

Stacja IV

Jezus spotyka swoją Matkę – PODRÓŻNYCH W DOM PRZYJĄĆ.

„Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.”

Panie Jezu, dźwigając krzyż mogłeś liczyć na bliskość swej Matki, choć fizycznie nie mogła Ci pomóc. I oto jest obok, taka jak zawsze – pełna miłości. Jest to spotkanie serc i oczu, posłusznych woli Ojca. Miłosierna Matka, która towarzyszy i współcierpi ze swym Dzieckiem. Nie zatrzymałeś jej dla siebie. Już za kilka godzin powiedziałeś: „Oto Matka Twoja”. Panie Jezu, dziś uczysz mnie PODRÓŻNYCH W DOM PRZYJĄĆ. Ale jak być miłosiernym w czasie pandemii, jak przyjąć do domu przestrzegając restrykcji? Oto zakaz spotkań, dystans społeczny, a ja mam w dom przyjąć podróżnych i tułaczy! Kogo ja przyjmuję do domu? Moje drzwi się nie otwierają, ale za to telewizor, Internet i telefon. Wpuszczam to wszystko chętnie do domu, nie patrząc na szkody mojej duszy!
O Jezu, w tej stacji pomyślę o Twej Matce. Oto uczeń Jan wziął ją do siebie. A ja? Na ile Twoja Matka jest w moim domu? Czy naprawdę jest to Jej i mój dom? Przejdę teraz w moich myślach po moim domu, po mieszkaniu… ile tam śladów Maryi? Gdzie jest jej święty obraz czy figura? W którym miejscu spotykam się z Nią i modlę się? O Jezu, przepraszam, że nie zapewniam dobrych warunków Twojej Mamie, a przecież powierzyłeś mi Ją. Jak często musiała czuć się jak bezdomna! Oto dziś przytulam Ją do serca i od tej chwili chcę wziąć Ją na zawsze do siebie.

Stacja V

Szymon Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż Panu Jezusowi –WĄTPIĄCYM DOBRZE RADZIĆ.

„ Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. I niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który idąc z pola tamtędy przechodził, przymusili, żeby niósł Jego krzyż.”

O Jezu, cichy i pokorny, nie wołałeś: Pomóżcie mi! To żołnierze, chcąc usprawnić doniesienie krzyża na Golgotę, przymuszają przechodzącego rolnika. Szymon nie znał Ciebie, nie słyszał Twego nauczania, bo spotykając Cię na tej drodze, sam pośpiesznie proponowałby swoją pomoc. W tej stacji uczę się pomagać nieznajomym. O, jakie to ciężkie, kiedy rozeszło się przyzwyczajenie, że najlepiej można pomóc i załatwić coś „po znajomości”. O Jezu, tyle osób jest obciążonych krzyżem, tyle lęku i zwątpienia… A Ty uczysz mnie WĄTPIĄCYM DOBRZE RADZIĆ. Jak radzić, skoro sam czuję często bezradność? Jak Wątpiącym dobrze radzić , skoro sam wątpię? Patrząc na Szymona już wiem, mam nieść krzyż dla Ciebie i blisko Ciebie. Tak więc rady muszą być bliskie Bogu. Mają być dobre, czyli według Bożych przykazań. Niech więc wątpiący – nawet nieznajomy  otrzyma moją pomoc. Chcę mu dobrze radzić – to znaczy doradzić i zaradzić, by było mu lżej.

Stacja VI

Weronika ociera twarz Jezusowi – CHORYCH NAWIEDZAĆ

„ Przyjął nasze słabości i dźwigał choroby”

Droga za miasto długa i pod górę… Tyle na niej ludzi: głośnych, ciekawskich, mściwych i niewrażliwych, a wśród nich, Ty Panie cały obolały i poraniony. Tymi ranami można by obdzielić każdego z tego tłumu. A jednak, Ty sam cierpisz i znosisz na swoim ciele tyle bólu. Szymon swoją męską siłą dopomaga w dźwiganiu krzyża. A oto teraz pomocna, delikatna dłoń kobiety. To był moment, zdecydowany gest, a jednak czyn godny pochwały przez wieki. Weronika – nieprzymuszona kobieta, odważna i mądra. Ociera zbolałą Twą  twarz z krwi, potu, łez, z oplucia  i piasku. W tej zabrudzonej i opuchniętej od bicia Twarzy ujrzała Miłość, gdy inni tego widoku nie mogli znieść. Tak wrażliwi, że odwracali wzrok od Twojej zbolałej postaci. Weronika o wrażliwości, która popycha do czynu. A jaka jest moja wrażliwość? W tej stacji uczę się NAWIEDZAĆ CHORYCH. Ale jak nawiedzać w czasie, gdy chorzy są izolowani? Pandemia mnie zwalnia i usprawiedliwia. Tak się wydaje. Jednak ona stała się sprawdzianem jaką mam wrażliwość. Przez ten rok straciliśmy tyle bliskich znajomych. Cierpieli, słabli… Czy zrobiliśmy wszystko, by otoczyć ich troską? A dziś, jaka jest moja wrażliwość? Reaguję na każde kichnięcie, przywitanie, odsłoniętą twarz… Czy nie trwam w lęku, fanatycznie sprawdzając statystyki zachorowań? Trzeba wyłączyć telewizor, zamienić pilota na telefon, by zapytać „jak się czujesz? Czy potrzebujesz czegoś …?” Weronika jest  nauczycielką na czas pandemii, by nawet przez maseczkę dostrzec kogoś w potrzebie i ujrzeć w mim Oblicze Chrystusa.

Stacja VII

Jezus drugi raz upada pod krzyżem – NIEUMIEJĘTNYCH POUCZAĆ.

„Jeśli upomnisz sprawiedliwego, by sprawiedliwy nie grzeszył, i jeśli nie popełni grzechu, to z pewnością pozostanie przy życiu, ponieważ przyjął upomnienie, ty zaś ocalisz samego siebie.”

Panie Jezu, ponownie upadasz pod ciężarem krzyża. Chcesz znieść ten wielki ból za nas wszystkich. Jednak w tym upadku sprawdzają się Twoje słowa: „duch ochoczy, ale ciało słabe”. Leżysz na Jerozolimskiej drodze, pośród nieczułych widzów. Obserwują, krzyczą, wymachują i popędzają. Myślą, że są anonimowi. Jednak Ty wszystkich rozpoznajesz, wszystkich przenikasz, nawet tych milczących. Wielu z nich było uczestnikami Twych cudów, słuchaczami Twej nauki o miłości. Ich odwrócenie się i widoczna pogarda odbiera siły. W tej stacji uczysz mnie Panie Jezu, by NIEUMIEJĘTNYCH POUCZAĆ. Sam wiele nie umiem, wiele nie potrafię i wiem, że uczyć się będę do śmierci. W tej ciszy przypominam sobie własne upadki, kłopoty na mojej drodze z których podniosłeś mnie na nogi. Te doświadczenia czynią mnie pokornym nauczycielem dla nieumiejętnych, którzy pytają i poszukują wskazówek. Daj mi Panie, nie przestawać w rozwijaniu osobistej wiary i mądrości, bym umiejętnie pouczał nieumiejętnych. I chociaż poświęcę ku temu całe serce i czas, nie daj bym stracił siły i cierpliwość, widząc ich lub własny upadek w grzechu.

Stacja VIII

Jezus pociesza płaczące niewiasty – STRAPIONYCH POCIESZAĆ

„A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi…”

O Jezu, Tak bardzo wrażliwy na ludzkie łzy. Ewangelia opisuje nam w wielu miejscach różnych ludzi, płaczących w Twojej obecności – nigdy nie przeszedłeś obok nich obojętnie. Nawet teraz tak bardzo umęczony, zbolały tuż po upadku – dostrzegasz wzruszenie i płacz stojących przy drodze kobiet. W tym spotkaniu uczysz godności i szacunku do kobiet i ich macierzyństwa. O Jezu, teraz również widzisz każdą łzę płaczących kobiet: matki nad grobem dziecka, żony poniżanej, matki czekającej na kontakt swych dzieci, samotnej babci, którą przestali odwiedzać… Nie jesteś obojętny na ten płacz, bo Ty płaczesz z tymi, którzy płaczą. Zatrzymujesz się właśnie przy nich i pocieszasz, zdejmując z nich poczucie winy. O Jezu, w tej stacji uczysz mnie POCIESZAĆ STRAPIONYCH. Przyznaję, że łatwiej być dowcipnym niż pocieszycielem. Do tego trzeba pokory, współczucia i bliskości. O, jak bardzo trzeba wyciszyć swoje emocje i smutki, by cudze stały się widoczne i ważniejsze.

Stacja IX

Jezus trzeci raz upada pod krzyżem – GŁODNYCH NAKARMIĆ

 „Nie potrzebują odchodzić, wy dajcie im jeść” 

Nie wiemy, czy ten upadek naprawdę był trzeci, czy było ich więcej. Powodów ku temu było naprawdę wiele, między innymi wyczerpanie z głodu. Przecież od pojmania Jezu, częstowany byłeś tylko okrucieństwem! Teraz leżysz przewrócony i bezsilny. Myślę teraz Panie o moim ludzkim głodzie, tak często odczuwanym w ciągu dnia. Choć nasycam się, wiem że ponownie wróci. Więc jem, szykuję ulubione smaki, a z racji świąt bardziej się wykosztowuję. Ale czy byłem kiedyś naprawdę głodny, jak ubodzy z ulicy? W tej stacji uczysz mnie Jezu, by GŁODNYCH NAKARMIĆ. Nim wyciągnę rękę, by wesprzeć zgłodniałego, muszę docenić to co posiadam i poznać, jaki jest jego głód. Są różne głody, nie każdy nasyci się chlebem. Jest głód miłości, akceptacji, zrozumienia, ciepła… Jeśli mnie nie nasycili rodzice, to dziś nie umiem nakarmić własnych dzieci. Daję dzieciom to, czym byłem karmiony. W święta niemalże w każdym domu są lepsze pokarmy. Dlaczego więc młodzież ucieka do parku? Co lepszego tam znajdują? Ty Panie powiedziałeś: „nie samym chlebem żyje człowiek”. Naucz mnie rozpoznawać ludzkie głody, bym umiał je nasycić. Daj mi Twego Eucharystycznego Chleba, bym sam nie pragnął i był zdolny do służenia w miłosiernej gastronomii.

Stacja X

Jezus z szat obnażony – NAGICH PRZYODZIAĆ.

„Żołnierze wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza jedna część; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć.”

Panie Jezu, pozwalasz na zabranie osobistego ubrania. Żołnierze śmiało dokonują jego podziału, a jest to kolejne odebranie Ci praw i godności. Dzieląc szaty na części pokazują, że nie wierzą w odmianę Twego losu, by były Ci jeszcze potrzebne. Stoję Panie w tej ciszy przed Tobą. Przed Panem tak nagim, że oddał mi wszystko! Czy jest coś, czego mi nie dałeś
a zatrzymałeś dla siebie?  (…) Wszystko oddałeś, wszystko z miłością! W tej stacji uczysz mnie Jezu, by NAGICH PRZYODZIAĆ. Dziś tyle nagości jest w świecie, tyle obnażeń! Jest nagość bezwstydna i nagość z ubóstwa. To nie przypadek, że szaty Twe podzielili na cztery części. Dziś ja mam dzielić się ubraniem na cztery strony świata z tymi, którzy ich potrzebują. Zbiórki odzieży, które się podejmuje, zaradzają nagości z ubóstwa. Jednak wiem, że trudniej pomóc bezwstydnej nagości.  Jest jednak specjalna szata, by okryć tę nagość. Szata, jak tunika nie szyta, lecz cała tkana od góry do dołu z codzienne,j czystej miłości, czystych myśli i tkana z czystych spojrzeń. Taka utkana tunika ma wartość, staje się Jezusowa i przetrwa długo, gdyż inni – widząc ją – powiedzą, jak wtedy pod krzyżem: nie rozdzierajmy jej!

Stacja XI

Jezus do krzyża przybity – SPRAGNIONYCH NAPOIĆ.

„Dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. I Ukrzyżowali Go.”

Nim rozpoczęło się to okrutne przybicie do krzyża, żołnierze chcieli Ci Panie, dać się napić. Trudno to nazwać gestem dobroci, raczej obowiązkiem przed egzekucją. Odmówiłeś, choć byłeś prawdziwie spragniony. Czy można ukrzyżować kogoś z dobrocią i delikatnością? Oto wbijają gwoździe w Twoje Boskie dłonie i stopy, tak, że połączyły je z belką krzyża. Obficie krew barwi drzewo krzyża. Czy można opisać ten ból? Zamilknę… Nikt nie jest w stanie go opisać… Stoję  przed moim Panem przybitym do krzyża. W tej męce wołasz z krzyża: „Pragnę!”. Zrozumieli, że chcesz się napić, ale czy tego właśnie pragniesz? W tej stacji uczysz mnie Jezu, by SPRAGNIONYCH NAPOIĆ. Jak trudno czasami domyśleć się, że ktoś jest spragniony. W pandemii stało się nawet niedozwolonym, by podać obcemu „kubek wody”. Myślę więc teraz o moich bliskich, o znajomych. Jak często proponuję im coś do picia? Czy moje napoje są z troską o dobro i zdrowie? Przypominam sobie widok pijanych osób, wielu z nich mocno uzależnionych alkoholików. Nie byli tacy, żyli inaczej. Oni mieli pragnienia, byli spragnieni, ale sami lub inni źle je ugaszali. Tak stali się niemocni, jakby przybici do krzyża. Nie daj Panie, bym myślał, że jestem miłosierny, gdy upijam alkoholem spragnionego.

Stacja XII

Jezus umiera na krzyżu – MODLIĆ SIĘ ZA ŻYWYCH I UMARŁYCH.

„Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego. Po tych słowach wyzionął ducha.”

Gdy umiera ktoś bliski, w serce i umysł okrywa zasłona smutku, tajemnica osamotnienia. Choć duchowo wiem, że przeszedł do życia, ciało i zmysły protestują, bo oto już więcej go nie zobaczę, nie usłyszę, nie dotknę…  A oto umiera mój Pan i Bóg. Niewielu towarzyszy Mu z miłością i żalem. Ci, co nie wiedzą, że to Syn Boga Żywego, nawet nie szanują chwili umierania. Dlatego sama natura wyraża swój protest, daje znaki na opamiętanie ludzi. Słońce się zaćmiło, by mrok ogarnął całą ziemię. Ten mrok rozciąga się nadal w wielu sercach. Trudno im dostrzec blask słonecznych promieni. To Ci, którzy nie trwają pod krzyżem, którzy chcą radzić sobie sami. W tej stacji uczysz mnie Panie, by MODLIĆ SIĘ ZA ŻYWYCH I UMARŁYCH. O, jak często ograniczam się do modlitwy za siebie lub osoby najbliższe. Od dziś moją modlitwą ogarniać będę wszystkich, jak słońce: sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Będę nieść pomoc, nie tylko zmarłym z rodziny, ale wszystkim duszom w czyśćcu cierpiącym. Postaram się o chrześcijański akcent w rozmowach, mówiąc przy pożegnaniu „pomodlę się za ciebie!”. Daj mi Panie natchnienie, bym osobom, w których umarła nadzieja niósł chrześcijański optymizm i moc z modlitwy. 

Stacja XIII

Jezus zdjęty z krzyża – URAZY CHĘTNIE DAROWAĆ.

„Już pod wieczór, przyszedł Józef z Arymatei, szanowany członek Rady, który również wyczekiwał królestwa Bożego. Śmiało udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Piłat zdziwił się że już skonał. Upewniony przez setnika, wydał ciało Józefowi. Ten zakupił płótna i zdjął Jezusa z krzyża.”

Józef z Arymatei, tyle zrobił ten jeden mężczyzna. Nie był krewnym. To właśnie wierny i kochający wyznawca królestwa Bożego. Dzięki niemu uzyskano zgodę na zdjęcie z krzyża i na pochówek. Podziwiam Józefa! Tyle w nim wiary i miłości, czego dowodem są konkretne działania, załatwienia, wydatki, czas… On wie, dla Kogo to robi! Poznanie Jezusa – Syna Bożego, utwierdziło go w prawdzie pośród wyczekiwania królestwa Bożego. On nie jest chwiejny, zmienny, tchórzliwy. A ja? Jaka jest moja wiara, czy pokazuję ją w uczynkach?
W tej stacji uczysz mnie Panie Jezu, by URAZY CHĘTNIE DAROWAĆ. Są takie chwile gdy nawet bliscy zadają ból i rozczarowanie. Gdy ma się Ciebie przed oczami, łatwo przychodzi przebaczenie i pojednanie. To jakby zdjęcie z krzyża, uwalnianie gwoździ. Są jednak tacy, którzy nie potrafią zapomnieć, darować urazy. Wchodzą jak gdyby z powrotem na krzyż, by napawać się od nowa żalem i męczeństwem, zadanym przez innych. Wspominają i roztrząsają choć było to dawno. Ty Panie chcesz, bym nie tylko darował urazy, ale uczynił to chętnie. Nie jest to proste, jeśli myśli się o sobie. Chcę myśleć o Tobie, który wszystko darowałeś, nawet mi i moim winowajcom. Pomnóż moją wiarę i pokorę, bym chętnie przyjmował i darował urazy, skoro wyznaję Twoją naukę.

Stacja XIV

Jezus złożony do grobu – UMARŁYCH POGRZEBAĆ.

„Zabrali więc ciało Jezusa i owinęli je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A w miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu.”

Pochowano Twe Ciało, Panie Jezu,  w nowych płótnach z wonnościami i w nowym grobie. Zrobili to stosownie do przepisów i sposobu grzebania. Jednak z udziałem kilku osób i pośpiesznie ze względu na święto Paschy. Boskie Ciało mego Pana, zasunięte grobowym kamieniem. Trwam w tej ciszy i zadumie razem z płaczącymi świętymi kobietami. Nie płaczę, bo już wiem, że pozostaniesz tu tylko trzy dni i dokonasz największego cudu – chwalebnego Zmartwychwstania! W tej stacji uczysz Panie, by UMARŁYCH POGRZEBAĆ. Czynimy to nie tylko wobec prawa cywilnego, ale według chrześcijańskiego obowiązku. Nie jest to łatwy moment, każda czynność z tym związana daje smutne przeżycia. Staramy się o ubranie, trumnę i grób. Niektórzy zabiegają o dodatki: o nowy różaniec, medalik i książeczkę, które tak naprawdę potrzebne są za życia. Wielu zmarłych przybyło na cmentarzu, naszych bliskich i znajomych. Różny mieli pochówek. W niektórych nie mogliśmy nawet uczestniczyć przez tegoroczną pandemię. Taka cisza po nich… Aż trudno uwierzyć, że ich już nie ma. Cisza, jak przy tej stacji, gdzie leżysz, Panie Jezu, w grobie. Ale wiem, że stał się on pusty, jak i nasze staną się takie, gdy powołasz nas do zmartwychwstania, gdy przyjdziesz w swej chwale. Daj mi więc wiarę podczas grzebania umarłych, że jest to chwila rozłąki, że żyją na wieki. Daj, bym umiał żyć, umiał grzebać i umierać, tęskniąc za niebem.

S. Konstancja Piskor CSS