Za natchnieniem Ducha…
2 lutego 2019Święto w Domu Ojca Gwidona
6 lutego 2019Siostra Andrzeja – Marianna Flis urodziła się 28 września 1939 roku, w Konstantowie koło Janowa Lubelskiego, w religijnej i wierzącej rodzinie Kazimierza i Bronisławy zd. Góra.
Życie s. Andrzei już od samego początku, zostało naznaczone Krzyżem Jezusa Chrystusa. Zaraz po urodzeniu, z powodu walk niemieckich oddziałów z polskimi, mama nowonarodzonej Marianny musiała zamieszkać w lesie, w ziemiance, żeby płacz dziecka nie zdradził ich obecności.
Siostra Andrzeja była dzieckiem wojny, wychowywała się w biedzie, ubóstwie – zawsze do kościoła chodziła boso, ponieważ w domu była tylko jedna para butów. Wspomnienie ubóstwa, w którym się wychowała oraz jej ogromna radość, że mogła służyć Bogu na drodze rad ewangelicznych sprawiły, iż jej wolą było, by została pochowana bez butów, bo tak – skromna, prosta i uboga oblubienica chciała iść na spotkanie z Panem.
Do Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego s. Andrzeja wstąpiła w 1957 roku, 30 listopada roku rozpoczęła w Krakowie nowicjat. Rok później – 8 grudnia 1958 roku – złożyła swoje pierwsze śluby zakonne. W 1964 roku oddała się na zawsze Bogu, składając śluby wieczyste. Jak sama wyznała – „pragnienie służenia Panu Jezusowi”, było głównym motywem podjętej przez nią decyzji.
W Zgromadzeniu, przez całe swe życie, pełniła z oddaniem proste posługi, pracując w gospodarstwie, w ogrodzie, kuchni, robiąc zakupy, pomagając w pralni, wykonując codzienne prace domowe na kolejnych placówkach w Zgromadzeniu: w Krakowie, Lublinie, Busku, Pacanowie, Sułoszowej, Leżajsku, Biskupicach. W 1978 roku skierowana została do domu zakonnego w Pacanowie, w którym pozostała do końca swego ziemskiego życia. Przebywając przez 45 lat w pacanowskim domu, poza zwykłymi obowiązkami, które zostały jej wyznaczone, zajmowała się szyciem i hafciarstwem.
Pozostawiła po sobie, przede wszystkim, piękne świadectwo naśladowania Jezusa pokornego i ubogiego. Cechowała ją ogromna wdzięczność – zawsze dziękowała nawet za drobne posługi, równocześnie nigdy nikogo nie absorbowała swoją osobą. Troszczyła się o siostry misjonarki – wspierała je nie tylko swoją modlitwą, ale także na ile było to możliwe materialnie, wykonując do misyjnych kaplic np. puryfikaterze, korporały, palki, bursy, czy zbierając i wysyłając na misje słodycze; modlitwą otaczała także dzieci nienarodzone, opuszczone i smutne. Często modliła się o potrzebne łaski dla tworzącej się męskiej wspólnoty zakonnej – Towarzystwa Ducha Świętego.
Siostra Andrzeja odeszła do Pana po ciężkiej chorobie, w godzinach południowych, w niedzielę 3 lutego, przeżywszy 80 lat, w tym 61 lat w zakonie.