Z MISTYKI LIŚCIA – OPOWIEŚĆ O PRZEMIJANIU
6 listopada 2013
Z matematyką w tle – s. Aleksandra CSS
7 listopada 2013

Bez fajerwerków

Kraków, Szpitalna.
W wigilię Wszystkich Świętych aspirantki Maria i Marta zostały przyjęta do postulatu.

Sama ceremonia odbyła się bez hucznych fajerwerków. Przy śpiewie sekwencji do Ducha Świętego, weszły, ubrane w postulancie sukienki, aspirantki – Maria i Marta. Uklękły i poprosiły, według ułożonej formuły o przyjęcie do postulatu. Wysłuchały czytania z Księgi Samuela, a następnie otrzymały koronki do Ducha Świętego. Obrzędowi przewodziła Nasza Matka Generalna – Martyna Hanusiak. Wszystko odbyło się zupełnie jak zawsze, przez wieki trwania Zakonu.

Czy coś zmieniło się we mnie od tej uroczystości? – zastanawia się postulantka Maria.
To znaczy…czy zmiana jaka zaszła, jest doświadczalna, czy raczej pozostaje w sferze teoretycznych interpretacji? Z cała stanowczością mogę powiedzieć, że jestem nową – a jednocześnie tą samą osobą. Po pierwsze weszłam na drogę oblubieńczej relacji z Jezusem. Po drugie, pierwszy raz w życiu, tak wyraźnie i jednoznacznie stanęłam „w Imię Boga”, czyli w Jego Imieniu. Po trzecie, to wspólnota przyjmuje. Nie udało się ukryć wzruszenia, jakie ogarnęło mnie w refektarzu. Poczułam bezinteresowne otwarcie Sióstr na mnie. Cieszyły się dlatego, że jestem, nie dlatego, że mają z tego jakąś korzyść, a nawet nie dlatego, że poczuły się lepiej widząc mnie. Bardzo trudno jest uwierzyć w taką miłość, co więcej nauczyć się tak kochać. Sądzę, że właśnie to jest istotą mojego powołania. Nauczyć się kochać, jak Jezus. Długo szukałam odpowiedzi, jakiejś wskazówki – szkoły miłości prawdziwej. Właśnie tego dnia, analizując słowa zobowiązania odkryłam tajemnicę – ucząc się służyć, nauczę się kochać. Oczywiście jest to świeże odkrycie, wymaga wielu lat pracy. Jak to jeden święty powiedział: „trzeba mało teorii, ale dużo praktyki”. Wiem, że jest to dopiero początek i już nie jest łatwo i przyjemnie, ale przecież więcej zależy od mojego Pana niż ode mnie. On trzyma wszystko w ręku, także moje powołanie. To jest ta pewność, która utrzymuje w pionie, nawet wtedy, gdy trzeba obierać wiadro ziemniaków lub iść po coś na wysoki strych (mam lęk przestrzeni i nie lubię obierać ziemniaków).

A jak o tym postulantka Marta?

Po nawróceniu odkąd zaczęłam modlić się, aby na mojej ziemskiej drodze spełniała się tylko i wyłącznie wola Pana, moje życie wywróciło się do góry nogami. I tak w wielkim poruszeniu jakiego w sercu doznałam poprzez słuchanie i czytanie Słowa Bożego, dzięki łasce Pana zaczęłam jaśniej rozumieć prawdy nie dawno o Nim poznane, przez co zrodziło się we mnie głębokie pragnienie oddania się Bogu w służbie zakonnej. Tylko Bóg wie jakimi to skrytymi drogami przygotował mnie do tego stanu. Duży wpływ na decyzję dotyczącą wyboru zgromadzenia miało spotkanie z Siostrami Duchaczkami, ponieważ doświadczyłam wrażenia spotkania z ludźmi wiernymi Duchowi Świętemu, poczułam rzeczywiście obecność działającego i kochającego Boga Ojca. Po niecałych dwóch miesiącach przebywania u Sióstr Kanoniczek przyszedł czas, aby w Imię Ducha Przenajświętszego prosić o przyjęcie mnie do postulatu. Dzień ten stał się jednym z najważniejszych w moim życiu, ponieważ osobiście odbieram to jakoby Bóg na nowo zapraszał mnie do większej jeszcze odwagi przylgnięcia do Niego całym swoim sercem, do złożenia całej swej ufności w Nim, aby On był jedyną moją miłością, ukojeniem dla duszy i prawdziwą radością serca. Mam nadzieję i będę się o to modlić, abym dobrze skorzystała z Jego daru wezwania, żebym mogła zawsze czuwać, lepiej rozpoznawać Jego wolę i być gotowa na doświadczenia jakie Bóg mi przygotował w dalszej drodze życia zakonnego. Przez to czuje wewnętrzną radość i wolność, że mam łaskę właśnie poprzez takie życie do Niego przylgnąć i oddać Mu chwałę.