Nie zapomnijmy o…Bożych sportowcach.
10 lutego 2014Jezus bliźniaczki też powołuje – s. Fabiana i s. Sebastiana CSS
10 lutego 2014Miłość daje nam siebie, a to wystarcza,
Aby Bogu zawsze mówić TAK
Pierwsze iskierki powołania, które pojawiły się w moim sercu, zaczęłam dostrzegać dzięki mojej starszej siostrze, która wzięła mnie do Kalwarii Pacławskiej. Właśnie skończyłam V klasę i miałam okazję z bliska zobaczyć drogi, którymi podążają młodzi ludzie. Mogę powiedzieć, że moje powołanie rodziło się u stóp krzyża. Jeszcze wtedy tego tak nie rozumiałam, ale z czasem dojrzało we mnie pragnienie wynagradzania Bogu za siebie i za innych.
Poznałam trzy różne zgromadzenia i co ciekawe: każde w szczególny sposób było oddane Duchowi Świętemu. Kończąc VII klasę po raz trzeci mogłam z pielgrzymami podążać do Kalwarii Pacławskiej i tam w ośrodku powołaniowym poznałam naszą siostrę, z którą utrzymywałam kontakt przez rok. Po tym czasie, dzięki zgodzie rodziców, mogłam wstąpić do Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego.
Życie wspólne, które zaczęłam dzielić z siostrami stawiało wiele nowych wyzwań. Bardzo dużym wsparciem stała się dla mnie postawa starszych sióstr, ich radość i pogoda ducha, a także ciągłe przebywanie w ciszy na adoracji – to umacniało moje powołanie. Później zaczęłam dostrzegać jak wiele razy poprzez słowa i czyny moich współsióstr, dobry Bóg prowadził i ochraniał mnie od niebezpieczeństw. Bardzo cenię sobie życie wspólne i cieszę się, gdy mogę pomimo różnych obowiązków być z siostrami. Życie z Bogiem, w Bogu i dla Niego jest mym nieustannym uwielbieniem Boga poprzez ochotne, na miarę możliwości, przyjmowanie każdej woli Bożej przekazywanej przez przełożonych. Jest kontynuacją mojego pierwszego pragnienia, by każda chwila była jednym aktem miłości wynagradzającej. Bardzo wiele razy doświadczałam jak Bóg nas nieustannie kocha pomimo licznych naszych słabości. Po prostu Bóg jest szalony i tak często przekonuje, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.
Obecnie pracuję w zakrystii w kościele. Tu próbuję wniknąć głębiej w tajemnicę Eucharystii. I tak wracam do swego początku – do stóp Krzyża, by tam uczyć się od Maryi: mówić Bogu TAK. Bo przecież On daje nam siebie, a to wystarcza, aby Jego miłość w pełni w nas zamieszkała, przemieniała i uzdalniała, aby objąć tych, których dobry Bóg stawia na naszej drodze. Duchu Święty, bądź miłością w mym sercu i kochaj we mnie tak, jak chcesz – Ty sam prowadź mnie.
Nieustannie uwielbiam Boga za wszystko co mi daje i proszę, aby Jego wola wypełniła się we mnie do końca.