Do klasztoru przywiózł mnie mój brat. Zadziwiła mnie gościnność sióstr i wielki szacunek do kapłana.

Po wspólnej kolacji pojechał dalej, a ja zostałam z siostrami. Był to czas rekreacji. Po przywitaniu się z postulantkami, zostałam zaprowadzona do celi. Byłam bardzo szczęśliwa, nie pamiętam bym wcześniej przeżywała aż tak wielką radość. Gdy zostałam sama, zaczęłam skakać ze szczęścia, do momentu, gdy uświadomiłam sobie, że w sali piętro niżej są postulantki na rekreacji.

Czułam, że to jest mój dom, moje miejsce, choć nowe to jednak bliskie memu sercu.
st